Ciekawe ile będzie trzeba jeszcze czekać na porządny katastroficzny film o samolotach? Ostatnie to chyba... seria Portów Lotniczych z lat 70-tych... A w tym filmie mamy prawdziwe perełki idiotyzmów. Np. Kontrola Lotów zgłasza problem braku łączności z wieloma zagrożonymi maszynami w powietrzu (dziesiątki samolotów z setkami pasażerów) do Sztabu Kryzysowego i otrzymuje odpowiedź: jesteśmy zajęci, nie zawracajcie nam głowy !!! Najlepsze na końcu - pisarka (nawet nie stewardesa), była żona pilota siada za sterami wielkiego Boeinga i pięknie wykonuje wszelkie polecenia kontrolera: zrzuć paliwo, zmniejsz prędkość, wykonaj pochylenie, itp. ... A potem równiutko ląduje... Kto pisze takie idiotyczne scenariusze? Dzieci w przedszkolu?